Adwent
Późne grudniowe popołudnie
przesiąknięte wilgocią
osmolone czernią wieczoru
ogłuszone ciszą
w leśniczówce oblężonej
gęstym kordonem sosen
pod którą podchodzą sarny
spłoszone zapachem wilka
to miejsce gdzie nawet
echo zdaje się milczeć
stoję przy oknie
zbratany z dziką przyrodą
podglądając gwiazdy
usiłuje zaprzyjaźnić
się z samym sobą
przesiąknięte wilgocią
osmolone czernią wieczoru
ogłuszone ciszą
w leśniczówce oblężonej
gęstym kordonem sosen
pod którą podchodzą sarny
spłoszone zapachem wilka
to miejsce gdzie nawet
echo zdaje się milczeć
stoję przy oknie
zbratany z dziką przyrodą
podglądając gwiazdy
usiłuje zaprzyjaźnić
się z samym sobą
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating