Andrzejki
W szeregu stoją dziurawe buty bezdomnych
Najwięcej jest tych bez sznurowadeł i pary
Zamiast wosku leje się im bieda bez miary
Przez klucz donikąd i bez wiary dla potomnych
Te same imiona od lat ślepo losują
Puszczają igły na kałużach zardzewiałe
A z wytartych kart stawiają baby kabałę
Liczą gwiazdy na niebie gdy talię tasują
Nie ma luster -pobite albo zmatowiały
Nikt pierogów nie lepi ani kołków w płocie
Żadne panny dziś też nie policzą, o cnocie
I czystości od tak dawna wszak zapomniały
Skórka od zgniłego jabłka już taka krótka
Pod pękniętym talerzem nie ma już różańca
Ani obrączki tylko zwiędły kwiat, do tańca
Nikt nie zaprasza bo partnerką bimber wódka
Wielki bal miał być dziś u seniora Andrzeja
A tu pies żaden nie zaszczeka wychudzony
Nie ,,powie,, czy nadejdzie jeszcze narzeczony
Wolno umiera jakaś naiwna nadzieja
Najwięcej jest tych bez sznurowadeł i pary
Zamiast wosku leje się im bieda bez miary
Przez klucz donikąd i bez wiary dla potomnych
Te same imiona od lat ślepo losują
Puszczają igły na kałużach zardzewiałe
A z wytartych kart stawiają baby kabałę
Liczą gwiazdy na niebie gdy talię tasują
Nie ma luster -pobite albo zmatowiały
Nikt pierogów nie lepi ani kołków w płocie
Żadne panny dziś też nie policzą, o cnocie
I czystości od tak dawna wszak zapomniały
Skórka od zgniłego jabłka już taka krótka
Pod pękniętym talerzem nie ma już różańca
Ani obrączki tylko zwiędły kwiat, do tańca
Nikt nie zaprasza bo partnerką bimber wódka
Wielki bal miał być dziś u seniora Andrzeja
A tu pies żaden nie zaszczeka wychudzony
Nie ,,powie,, czy nadejdzie jeszcze narzeczony
Wolno umiera jakaś naiwna nadzieja
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating