SONET (dla przyjaciółki)

author:  Alina Gołecka
5.0/5 | 15


Przyszłam utulić – lecz nie było czego.

Kruchość i szarość, dłonie – pajęczyny.

Tyle zostało z wesołej dziewczyny

w łóżku oddziału onkologicznego.



Umiałaś w słońce pociągnąć każdego.

Śmiałaś się klucząc wśród leśnej gęstwiny.

Chciałaś ode mnie wiersz na urodziny,

Lecz nie zdołałam wykrzesać niczego.



Teraz, gdy leżysz taka pastelowa

I drżące palce kładziesz w moje dłonie,

Łkają i milkną we mnie wszystkie słowa.



Proszę, nie odchodź, zostań po tej stronie.

Wiesz, że się spóźniam. Nie jestem gotowa.

By od twej matki usłyszeć – „To koniec”.



 
COMMENTS


My rating

My rating:  
25.10.2017,  Olga Kurdek

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
03.04.2017,  MaryPe

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
02.04.2017,  A.L.

My rating

My rating:  
02.04.2017,  Lillith

My rating

My rating:  
02.04.2017,  kate

My rating

My rating:  
02.04.2017,  pola

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
02.04.2017,  Anida Guzdek

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

:(

chciałam się oswoić z ciszą zanikającego pulsu

gdy ty wtulając się w odwieczną tajemnicę z godnością
bez płaczliwych szeptów i bez odwracania

z pokorą indyjskiego słonia wchodziłaś tam
jak do siebie
jak do dawno wyczekiwanego miejsca

a jednak i pomimo

trochę zapadłam się w twoją śmierć







*Izie Kaczmarek

02.04.2017,  marina

My rating

My rating:  
02.04.2017,  marina

My rating

My rating:  
02.04.2017,  mroźny