Intro
Poranki
bez ciebie są szare,
jak szyby w moich oknach
nie myte od świąt.
Przedwiośnie za nimi
ma taką samą twarz,
zawstydzone słońce
zbyt szybko chowa się za hałdy
zleżałych myśli,
które czasem samoistnie zapłoną
wierszem.
Nie maluję już wiele,
kolory zbyt ciężkie,
nie trzymają się palety.
To nic.
Mam tyle obrazów Twoich
pod powiekami,
przerzucam je
mrugnięciem oka
jak kartki albumu.
Coś mi jednak czasem zagra
w duszy,
Cohen,
albo kurczak
po tajsku.
bez ciebie są szare,
jak szyby w moich oknach
nie myte od świąt.
Przedwiośnie za nimi
ma taką samą twarz,
zawstydzone słońce
zbyt szybko chowa się za hałdy
zleżałych myśli,
które czasem samoistnie zapłoną
wierszem.
Nie maluję już wiele,
kolory zbyt ciężkie,
nie trzymają się palety.
To nic.
Mam tyle obrazów Twoich
pod powiekami,
przerzucam je
mrugnięciem oka
jak kartki albumu.
Coś mi jednak czasem zagra
w duszy,
Cohen,
albo kurczak
po tajsku.
My rating
*****
Rozsmakowałam się w nim... I smakuję co chwila :-)My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating