NADZIEJA
Tyś jeden mi poezją i blaskiem, i mrokiem
Mrocznością gwiazd pobladłych w galaktyk oddali.
Co było moim życiem, gdyśmy się nie znali?
Śmierć, co ku mnie tańczyła niewidzialnym krokiem.
Spotkanie na bezkresie ocienionej łąki,
Pod szumem liści ciepłych od tęsknot i słońca:
Patrzyłam w twoje oczy tę chwilę bez końca,
Co mi jasnej nadziei rozchyliła pąki.
Wiatr przycichł przelęknięty by nie zdmuchnąć blasku
Twych źrenic, których siła słabość we mnie siała.
Od deszczu twoich myśli rosiłam się cała.
I stałam tak, i stałam, jak sarna w potrzasku.
Dziś jeszcze tamtą chwilę mam w sobie niezmiennie,
Bo mi serce się stało mieszkaniem dla ciebie.
I nadzieję rozkwitłą w ramionach kolebię,
Że jak ja w tobie, ty zakochałeś się we mnie.
Mrocznością gwiazd pobladłych w galaktyk oddali.
Co było moim życiem, gdyśmy się nie znali?
Śmierć, co ku mnie tańczyła niewidzialnym krokiem.
Spotkanie na bezkresie ocienionej łąki,
Pod szumem liści ciepłych od tęsknot i słońca:
Patrzyłam w twoje oczy tę chwilę bez końca,
Co mi jasnej nadziei rozchyliła pąki.
Wiatr przycichł przelęknięty by nie zdmuchnąć blasku
Twych źrenic, których siła słabość we mnie siała.
Od deszczu twoich myśli rosiłam się cała.
I stałam tak, i stałam, jak sarna w potrzasku.
Dziś jeszcze tamtą chwilę mam w sobie niezmiennie,
Bo mi serce się stało mieszkaniem dla ciebie.
I nadzieję rozkwitłą w ramionach kolebię,
Że jak ja w tobie, ty zakochałeś się we mnie.
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
Moja ocena
Jak klasyka.My rating
My rating