CODZIENNOŚĆ

author:  Maciej Misiu
5.0/5 | 7


Znów trzeba było wstać bladym świtem
umyć przed lustrem zaspaną jeszcze twarz
i pobiec jak ten spłoszony kot na przystanek
pod nieba błękitem

tramwaj do biura za pięć minut masz
pierwszy z zajezdni w każdy poranek
szybka przesiadka jeszcze na drugi
by w końcu autobus złapać na zakręcie

dzień jak zwykle ciągnie się długi
wszystko nieważne w jednym momencie
oprócz zlecenia i kolejnego zadania

w biurku resztki wczorajszego śniadania
karton niedopitego jabłkowego soku
i tak mijają kolejne godziny bez śladu

czas wychodzić i znów na tramwaj iść
alejką na skróty gdzie pozna cię liść
zbliża się pora domowego obiadu

jeden serial w telewizji najwyżej dwa
podwieczorek kanapki na nowy dzień
telewizor coś mówi albo to radio gra
nie masz już siły zjeść kolacji

zasypiasz w szarym mroku
odchodząc w wieczorny cień
odpływasz w kontemplacji

niczym kolejny z kalendarza dzień
przychodzi z wizytą nowy sen
świat do spełnienia marzeń
ciekawych przypadków i zdarzeń
może zapiszesz je w starym zeszycie

dziś śniło mi się że wstałem o świcie
umyłem przed lustrem zaspaną twarz



 
COMMENTS


My rating

My rating:  
27.02.2017,  mroźny

My rating

My rating:  
26.02.2017,  A.L.

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating: