Byliśmy umówieni między kołdrą, a prześcieradłem

author:  człekokształtny
5.0/5 | 3


Znajomość banalna, krótka historia.
Nie chciałem dolarów, nie chciałem zbyt wiele,
a tylko Ciebie i ciepła.

W wirtualnym świecie tworzą się obrazy
wyobraźnia działa nieprzerwanie.
Pobudza zmysły, wszystkie serca zakątki
i oczekiwanie, na wspólne spotkanie.

Z niecierpliwością czekam na pociąg.
Przyjechał- a z nim Ty, a uśmiech?
I uśmiech nie chciał kryć się w środku,
wręcz wypychał się pierwszy, a nie chciał
nic mówić, nic nie chciał powiedzieć.

Siedzieliśmy tak sobie popijając drinki,
z ciągłym uśmiechem zmieniałem muzykę
i tak dalej się bawiąc wyszliśmy na miasto
i nagle zryw.

Zmiana kierunku jazdy.
Są wszyscy inni, mnie tu nie ma
niewidoczny, niewidzialny, nienamacalny,
przeźroczysty..

Jeszcze wspólna noc, bardzo bliska noc..

I później ranek, zimny, sztywny.
Już nie ma, nie ma żaru.
Uśmiech znikł.
Tylko zostały łzy, cisnące się łzy..
Cisnął się nadal

Poem versions


 
COMMENTS


My rating

My rating:  

To się czuje

Napisanie tego wiersza
sporo wysiłku kosztuje.

My rating

My rating:  

bardzo banalny początek, rymy gramatyczne

to nie pasuje później nieco lepiej, bynajmniej nie ma tych rymów ale czytając też mnie coś ugryzło, tak sobie, nagle wyrwałeś się jak filip z konopi,

pozdrawiam

zostawiam ocene innym