Surrealistycznie...wersja II
Gołębie na kominach szczekały
koty latały pod dziurawym niebem
chmury rozrzucały jakieś znaki
papierowe kwiaty zakwitały
barwami
czarno białej tęczy
idę na randkę z laleczką Chucky
do lunaparku
gdzie rosły drzewa ze stali
a dziś pokrył je sen pajęczy
siądziemy sobie gdzie staw złoty
tam pływają marcujące roboty
nakarmimy je plastikowym chlebem
i wszyscy będziemy znowu biali
wieczorem księżyca nie było
czy pokaże się w ogóle
słońce zaszło jak zawsze zielone
świat odwrócony na lewą stronę
nastawiam od nowa czas
w zepsutym zegarku
pieszczę wskazówki czule
koty latały pod dziurawym niebem
chmury rozrzucały jakieś znaki
papierowe kwiaty zakwitały
barwami
czarno białej tęczy
idę na randkę z laleczką Chucky
do lunaparku
gdzie rosły drzewa ze stali
a dziś pokrył je sen pajęczy
siądziemy sobie gdzie staw złoty
tam pływają marcujące roboty
nakarmimy je plastikowym chlebem
i wszyscy będziemy znowu biali
wieczorem księżyca nie było
czy pokaże się w ogóle
słońce zaszło jak zawsze zielone
świat odwrócony na lewą stronę
nastawiam od nowa czas
w zepsutym zegarku
pieszczę wskazówki czule
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating