Herbert w niebie
Gdzieś w okolicach śnieżnobiałego odeonu
gdzie rozśpiewują się Serafini
siedzi pan Zbigniew ze szkicownikiem
i pod diademem znów czarnej czupryny
przejęty patrzy na kilka linijek
zdobiących nieskazitelnie równiutką kartkę
wiesz co - zwraca się do Czesława Miłosza
który akurat szedł Deptakiem Ojców Kościoła
jak kiedyś krakowskimi Plantami -
tutaj pisze się jakby trudniej
nic nie trzeba ocalać
dla tych co przyjdą po nas
bo wszystko jest ocalone
a my będziemy już zawsze
i przy tym nawet nie można powiedzieć
niech to diabli
gdzie rozśpiewują się Serafini
siedzi pan Zbigniew ze szkicownikiem
i pod diademem znów czarnej czupryny
przejęty patrzy na kilka linijek
zdobiących nieskazitelnie równiutką kartkę
wiesz co - zwraca się do Czesława Miłosza
który akurat szedł Deptakiem Ojców Kościoła
jak kiedyś krakowskimi Plantami -
tutaj pisze się jakby trudniej
nic nie trzeba ocalać
dla tych co przyjdą po nas
bo wszystko jest ocalone
a my będziemy już zawsze
i przy tym nawet nie można powiedzieć
niech to diabli
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
Moja ocena
Bardzo się podoba.My rating
My rating
My rating