Lautrec
Mój karzeł jest wielki.
Kłaniają się przed nim dziwki
z Montmartre.
W szkice na serwetce
spisane pospiesznie
w testament
wycieram nos.
Absynt nie zastąpi krzywych dróg.
W drodze do domu
trzecie potkniecie.
Nie upadnę niżej.
Wzrok na wysokości
piersi
rekompensuje
za życia śmiech
i brawa
gdzieś tam.
Kłaniają się przed nim dziwki
z Montmartre.
W szkice na serwetce
spisane pospiesznie
w testament
wycieram nos.
Absynt nie zastąpi krzywych dróg.
W drodze do domu
trzecie potkniecie.
Nie upadnę niżej.
Wzrok na wysokości
piersi
rekompensuje
za życia śmiech
i brawa
gdzieś tam.
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
Moja ocena
bardzo.My rating
My rating
My rating
My rating
My rating