Opadanie
opadły ze mnie wszystkie możliwe katastrofy
czerwone komety nie omijały ziemi z jej chatami
i budynkami ale celowały prosto w sam
środek terenu który jeszcze nie posiada nazwy
poczciwi piechurzy jak i bardziej zaawansowani
wędrowcy szukali światła w mroku daremnie
światło nie chciało wybuchnąć i rozżyć się
kuliło się tylko w swoim kokonie którego
nawet najwraprawniejsze oko stuletniego wędrowca
o olbrzymim doświadczeniu nie potrafiło rozpoznać
jakby było niewidzialną gwiazdą na białym oceanie
nieba z którego spadają martwe zimowe
ptaki w sam środek czeluści czarnego piekła
morze wtedy nie robiło żadnych figli było
spokojne i poważne jak ci wędrowcy z których
cierpliwie łuska po łusce opadały białe
pióra smutku ciemnych widmowych bezdroży
łączących korytarze bezbrzeżnej rozpaczy w jeden
trwały nieśmiertelny węzeł który nazwijmy
na ten przykład poduszką do której tuli się
dziecko albo nicością
Wiem co chcecie powiedzieć że to wszystko
czczy wymysł że nic naprawdę nie ma sensu
w tym wszystkim jednak pewne jest jedno
ten trwały nieśmiertelny węzeł który wiąże
to co nieśmiertelne z białą poduszeczką dziecka
wybijałem rytm słuchając miarowego
tupotania żołnierskich kroków i nagle
wszystko stało mi się obojętne ziemia
niebo żołnierze słońce nawet białe wrota
pustyni i piekła które prowadzą donikąd
donikąd gdzie zawsze jest miejsce na sen
relaks i wypoczynek jak w te
anachroniczne dni przeszłości kiedy
martwe cienie i widma same się zjadają
prosząc o jeszcze
a przecież niebo było tylko białe i tylko
niebieskie nic tutaj po takim niebie
senne szpaki przyglądają się sennemu jezioru
widać księżyc mewy jachty i kutry plaża
wzywa do rozpanoszenia się w niej jak
w arce
czy było jakieś przedtem czy potem nastąpiło
czy miało nadejść cokolwiek po jakimś przedtem
i jakimś potem i komu to udowodnić
jak nie sobie innym i światu?
na pewno osobna jest tutaj kwestia wachlarzy
i flamingów a także rozpostartych na niebie
skrzydeł
wszystko ma sens o ile boli
więc można coś jeszcze dodać
ale nie będzie miało
to znaczenia kolejnego przypływu
czerwone komety nie omijały ziemi z jej chatami
i budynkami ale celowały prosto w sam
środek terenu który jeszcze nie posiada nazwy
poczciwi piechurzy jak i bardziej zaawansowani
wędrowcy szukali światła w mroku daremnie
światło nie chciało wybuchnąć i rozżyć się
kuliło się tylko w swoim kokonie którego
nawet najwraprawniejsze oko stuletniego wędrowca
o olbrzymim doświadczeniu nie potrafiło rozpoznać
jakby było niewidzialną gwiazdą na białym oceanie
nieba z którego spadają martwe zimowe
ptaki w sam środek czeluści czarnego piekła
morze wtedy nie robiło żadnych figli było
spokojne i poważne jak ci wędrowcy z których
cierpliwie łuska po łusce opadały białe
pióra smutku ciemnych widmowych bezdroży
łączących korytarze bezbrzeżnej rozpaczy w jeden
trwały nieśmiertelny węzeł który nazwijmy
na ten przykład poduszką do której tuli się
dziecko albo nicością
Wiem co chcecie powiedzieć że to wszystko
czczy wymysł że nic naprawdę nie ma sensu
w tym wszystkim jednak pewne jest jedno
ten trwały nieśmiertelny węzeł który wiąże
to co nieśmiertelne z białą poduszeczką dziecka
wybijałem rytm słuchając miarowego
tupotania żołnierskich kroków i nagle
wszystko stało mi się obojętne ziemia
niebo żołnierze słońce nawet białe wrota
pustyni i piekła które prowadzą donikąd
donikąd gdzie zawsze jest miejsce na sen
relaks i wypoczynek jak w te
anachroniczne dni przeszłości kiedy
martwe cienie i widma same się zjadają
prosząc o jeszcze
a przecież niebo było tylko białe i tylko
niebieskie nic tutaj po takim niebie
senne szpaki przyglądają się sennemu jezioru
widać księżyc mewy jachty i kutry plaża
wzywa do rozpanoszenia się w niej jak
w arce
czy było jakieś przedtem czy potem nastąpiło
czy miało nadejść cokolwiek po jakimś przedtem
i jakimś potem i komu to udowodnić
jak nie sobie innym i światu?
na pewno osobna jest tutaj kwestia wachlarzy
i flamingów a także rozpostartych na niebie
skrzydeł
wszystko ma sens o ile boli
więc można coś jeszcze dodać
ale nie będzie miało
to znaczenia kolejnego przypływu
Podziękowania
Bardzo Państwu dziękuję! Pozdrawiam!My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
Coś się kończy, coś się zaczyna...
Coś się zmieniło po czasie trwaniaczasie na tyle długim by się przyzwyczaić
i na tyle krótkim by tak mocno tęsknić
Poduszki nie służą temu by spać
ni tym bardziej by (w nie) uciekać
są po to by zza nich
bardzo powoli acz uparcie i konsekwentnie
coraz szerzej otwierać powieki
Bardzo mi się podoba Pana "Opadanie"
pozdrawiam serdecznie
T.N.
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating