Antoni

author:  A-Wała
5.0/5 | 6


Antoni



Sadził tytoń. To była jego jedyna namiętność.
I karty. Ale gdy one wołały, cicho po łacinie mówił nie.
Apage satanas.
Pomodlę się, albo: idę na grzyby, złowić na kolację rybkę.

Wiedział że lepiej to będzie dopiero za wiek,
ale jak się do tego miała orka jesienią i siew na wiosnę.

Narada bocianów na łące w sierpniu 38.
Wiedział płodząc synów, odbierając martwe porody, idąc do sądu w przegranych sprawach.
Wiedział że wróżem to może sobie być w swoich czterech z odpryskującą farbą ścianach.
Tu nikt nie zrozumie siedzenia na przyzbie i założonych rąk.
Wiedza przychodziła i ciążyła jak namokłe zboże.

Nie podpisał umowy o zakazie konkurencji. Gdy ciotka zakonnica umarła, nie miał na dokończenie seminarium.
Potem poszło jak z płatka. Ślub ze stoma hektarami. Wojna i reforma rolna. Luba spaliła bibliotekę, gdy brakło opału.

Pisał chłopom podania.
Podczas wojny razem z nimi ustawiony pod ścianą stodoły zaczął mówić do Niemców.
Znam w oryginale Goethego i Schillera, i to nie przeszkodzi nam się pozabijać?
Wtedy jeden się zakwaterował. Sikał do agawy, ale znał francuski.

Potem Ruscy. Pięć zegarków na ręku. Maszerowali z urwanymi gałązkami porzeczek.
Potem nasi. Odkrawali ziemię kawałek po kawałku.
Na perfumowanym papierze dostał od prymasa list. Kumpel z seminarium dawał pracę.
Został. Na strychu suszył wielkie zielone liście.
W końcu i tytoń zabrali. To go przekonało, że system musi upaść. Inni długo jeszcze mieli wątpliwości.



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
06.08.2011,  Natalia Brol

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
11.12.2010,  marakuja