Głusza
cokolwiek robię dla odwrócenia uwagi
stale powraca obraz jej przenikliwych oczu
uśmiech czarodziejki
ramiona splecione do snu
piękne chwile wyryte dłutem płomienia
pozostał ból rozrywający tętnice
wszystkim się stała
wybrała drogę sprzeniewierzenia
do kubła przetrawione odpady
kolorowe wypłowiałe papierki
znudził się Kotek przytulaczek
na oriencie następny
przyrzekła czekać do końca świata
wystarczyło kilka dni rozłąki
zarzuciła sieci
na nowych łowiskach
zaufanie zmiażdżył fałszywy piorun
zakamuflowany kontakt w telefonie
noce spędzone już nie ze mną
wirus wdarł się w krwioobieg
zgasły wszystkie latarnie
mrok zawładnął radosną krainą
cierń stał się codziennością
codzienność nie zaszytą jeszcze raną
stale powraca obraz jej przenikliwych oczu
uśmiech czarodziejki
ramiona splecione do snu
piękne chwile wyryte dłutem płomienia
pozostał ból rozrywający tętnice
wszystkim się stała
wybrała drogę sprzeniewierzenia
do kubła przetrawione odpady
kolorowe wypłowiałe papierki
znudził się Kotek przytulaczek
na oriencie następny
przyrzekła czekać do końca świata
wystarczyło kilka dni rozłąki
zarzuciła sieci
na nowych łowiskach
zaufanie zmiażdżył fałszywy piorun
zakamuflowany kontakt w telefonie
noce spędzone już nie ze mną
wirus wdarł się w krwioobieg
zgasły wszystkie latarnie
mrok zawładnął radosną krainą
cierń stał się codziennością
codzienność nie zaszytą jeszcze raną
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating