taki los
obok pastwiska soczystej łąki
rzepka przyczepka puszczała bańki
pełne powietrza i kolorowe
psocąc się krowom i bykowi
za to że była przez nie deptana
zwykłym chwastem piętnowana
żeby tylko czepiać się chciała
chorując ambicją dowartościowania
mydliła oczy puszczając bańki
pękające bydełku przed nosem
nękając gromadkę lepkim humorem
myliła swój byt z powołaniem
przydrożny pies podniósł raz nogę
zahaczył o rzepkę pociągnął trochę
wyrwał z korzeniem otrząsnął na bok
schnące biedactwo tak poszarpane
bydełko z łączki mieląc mordami
zatejpowało zręcznie krowimi plackami
rzepka przyczepka puszczała bańki
pełne powietrza i kolorowe
psocąc się krowom i bykowi
za to że była przez nie deptana
zwykłym chwastem piętnowana
żeby tylko czepiać się chciała
chorując ambicją dowartościowania
mydliła oczy puszczając bańki
pękające bydełku przed nosem
nękając gromadkę lepkim humorem
myliła swój byt z powołaniem
przydrożny pies podniósł raz nogę
zahaczył o rzepkę pociągnął trochę
wyrwał z korzeniem otrząsnął na bok
schnące biedactwo tak poszarpane
bydełko z łączki mieląc mordami
zatejpowało zręcznie krowimi plackami
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating