Dłonie Wenus z Milo, czyli jak ocalić tożsamość
Dłonie Wenus z Milo nie wybawią jej już od nagości,
nie podniosą do piersi sukni zsuniętej na biodra.
Prawa wieków okaleczyły jej ramiona z możliwości protestu.
Co jej pozostało, to nieruchomo iść naprzód
w powołaniu do ukazywania jędrnego oblicza piękna.
Kiedy zdarta z nas zostanie zasłona tajemnicy,
należy nieść, co najcenniejsze wśród natarczywych spojrzeń
i bez końca odmawiać litanię: To moje. To moje. To moje.
nie podniosą do piersi sukni zsuniętej na biodra.
Prawa wieków okaleczyły jej ramiona z możliwości protestu.
Co jej pozostało, to nieruchomo iść naprzód
w powołaniu do ukazywania jędrnego oblicza piękna.
Kiedy zdarta z nas zostanie zasłona tajemnicy,
należy nieść, co najcenniejsze wśród natarczywych spojrzeń
i bez końca odmawiać litanię: To moje. To moje. To moje.
Poem versions
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating