* * *
nigdzie nie czuję tyle bezsilności
nieba opuszczonego nisko
jak sufit podwieszany,
pod stopami ziemi ciężkiej jak ołów,
wciągającej w jej głębiny
czas nie zagoił ran, skoro serce kurczy się
z bólu wspomnień, jak jesienne liście
oddechy coraz płytsze, by płomienia świec
nie zdmuchnąć, by uszanować ciszę
nigdzie nie czuję tyle bezsilności
sama uniosłabym ręce jak moje dzieci
nieba opuszczonego nisko
jak sufit podwieszany,
pod stopami ziemi ciężkiej jak ołów,
wciągającej w jej głębiny
czas nie zagoił ran, skoro serce kurczy się
z bólu wspomnień, jak jesienne liście
oddechy coraz płytsze, by płomienia świec
nie zdmuchnąć, by uszanować ciszę
nigdzie nie czuję tyle bezsilności
sama uniosłabym ręce jak moje dzieci
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating