Na zakrętach
puszczam tęsknoty mimo uszu
choć chcą swobodnie w myślach brodzić
prą z coraz większym animuszem
mieszają w sercu
czynią szkody
idę do kina by zagłuszyć
tętent spiętrzonych niepokojów
deszczowy wieczór drży markotnie
w starannym stroju
jutro zobaczę dzikie kaczki
(czy wszystko jedno im gdzie płyną?)
nurtem leniwym
nurtem wartkim
na wprost lub krętą serpentyną
wiatr wciąż przywiewa sentymenty
cisza nie koi woda trwoży
prztyczki
pułapki
i zakręty
u stóp rozdroży...
RC 6.19.15
choć chcą swobodnie w myślach brodzić
prą z coraz większym animuszem
mieszają w sercu
czynią szkody
idę do kina by zagłuszyć
tętent spiętrzonych niepokojów
deszczowy wieczór drży markotnie
w starannym stroju
jutro zobaczę dzikie kaczki
(czy wszystko jedno im gdzie płyną?)
nurtem leniwym
nurtem wartkim
na wprost lub krętą serpentyną
wiatr wciąż przywiewa sentymenty
cisza nie koi woda trwoży
prztyczki
pułapki
i zakręty
u stóp rozdroży...
RC 6.19.15
My rating
Moja ocena
Ładna wariacja na temat strofy safickiej (Marek Porąbka ma trafną intuicję i dobrze słyszy wiersz).My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
Moja ocena
Na mój gust ostatnie wersy pierwszej i drugiej zwrotki proszą się aby je napisać z odsunięciem o jeden wiersz.Piękna nostalgia.
My rating
Moja ocena
tętent spiętrzonych niepokojów... takie Reniowe...My rating