Kanon

author:  Piotr Paschke
5.0/5 | 5


`Kanon`


Dokąd mnie poniosą oczy
grabarzy
i prawda ostateczna
że to nie miał być taki księżyc

Obowiązkowa paczka papierosów
przed cieniem sonetu
nie znającym grawitacji
pomiędzy jednym a następnym kwitnieniem
fiołków we łbie

Ściśle wykreowany czas
godzin szczytu
oraz wątpiąca w swoje sensy
podlewana sepia
zupełnie nie znają się na zabawie

Dokąd poniosą mnie oczy grabarzy
zupełnie nie umiejące się skupić na robocie
zastanawiające się po co
pokazywać głębokie schody gawiedzi
zamiast zaaplikować mi pudełko łopat
z tabletkami na głęboki sen

Pasożyty zamilczą bezbarwnie
złapią mnie na wykonywaniu szkicu
pierwszego placu zabaw z piaskownicą
zagrają mną
nie zważając na próby powrotów do
tęsknot

Tymczasem opętany kanonem księżyc
pozostanie krótkim tekstem
wyrwanym z kontekstu
mokrej ziemi

I oddam piekłu poezji
srebrzyście mieniąca się wodę
którą chwilę
się myłem



Poznań, 16.09.2015



 
COMMENTS


My rating

My rating:  
28.09.2015,  Malwina

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

Moja ocena

Tekst jest genialny.
Zresztą nie pierwszy.
My rating:  

My rating

My rating: