Skrawek matrycy
Kiedyś
miałem słońce w łóżku -
ciężko stąpało po pierzynie,
zdyszane od gorąca.
Wyprowadziłem je na szczyt schodów,
gdzie stopy nagiej kobiety dawno nie sięgają zenitu,
znają jedynie biel prześcieradła.
Monotonne promienie -
samotna wypowiedź z wnętrza gwiazdy,
umie grzać bezpańskie psy, trzymać się pierzyny,
mordować pod włos kobietę ;
znam jej gorycz,
“kocham cię",
i coraz więcej procentów do płukania gardła.
Wyciskam w takie „kocham” moje ciało jak cierpką cytrynę,
rozważniej przedzieram się po łóżku,
moja kręta mądrość - mężczyzna po fakcie -
wciska sobie w dłoń szklankę wódki,
skrót do trajektorii ucieczki.
Zaledwie jednej nocy „poezja życia” zarzygana na śmierć.
Ona -
po
miałem słońce w łóżku -
ciężko stąpało po pierzynie,
zdyszane od gorąca.
Wyprowadziłem je na szczyt schodów,
gdzie stopy nagiej kobiety dawno nie sięgają zenitu,
znają jedynie biel prześcieradła.
Monotonne promienie -
samotna wypowiedź z wnętrza gwiazdy,
umie grzać bezpańskie psy, trzymać się pierzyny,
mordować pod włos kobietę ;
znam jej gorycz,
“kocham cię",
i coraz więcej procentów do płukania gardła.
Wyciskam w takie „kocham” moje ciało jak cierpką cytrynę,
rozważniej przedzieram się po łóżku,
moja kręta mądrość - mężczyzna po fakcie -
wciska sobie w dłoń szklankę wódki,
skrót do trajektorii ucieczki.
Zaledwie jednej nocy „poezja życia” zarzygana na śmierć.
Ona -
po
My rating