PIECZONE ZIEMNIAKI
zapach jałowca zwabił tu gwiazdy
podchodzą bliżej
niżej
skwirczą i w ciemność rzucają iskry
tam spotykają się usta
na zwęglonym patyku
zastygają
do świtu
dymu koc raz za razem odkrywa
bukiet palców na balsamie ciała
księżyc nie chce dokładać do ognia
jest coraz ciemniej
ciszej
wianki krzewów trzepot ćmy niewinnej
zamykam aromat w pierścienie
ciaśniej
zimniej
a wonność ogniska i lata
odpływa dalej i dalej
w popielne igliwie
i ginie
podchodzą bliżej
niżej
skwirczą i w ciemność rzucają iskry
tam spotykają się usta
na zwęglonym patyku
zastygają
do świtu
dymu koc raz za razem odkrywa
bukiet palców na balsamie ciała
księżyc nie chce dokładać do ognia
jest coraz ciemniej
ciszej
wianki krzewów trzepot ćmy niewinnej
zamykam aromat w pierścienie
ciaśniej
zimniej
a wonność ogniska i lata
odpływa dalej i dalej
w popielne igliwie
i ginie
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating