Diany

author:  Karol Kannenberg
5.0/5 | 10


dominacją spłoszony uleciał
prosto pod jej muszkę
bez szansy na ucieczkę
trafiony między łopatki
upadł z trzepotem pod nogi
podnosząc zranionego na dumie
troskliwie głaszcząc czekała
aż jego świadomość zgaśnie
potem był już tylko płytki rytuał
całkiem do naga oskubany
niecierpliwy z gęsią skórką
dojrzał delikatnych łez solą
przyprawiony we własnej gorączce
na degustację z rozkoszą

rankiem wyruszając na polowanie
dała mu wolne miejsce w albumie
pośród nastroszonych dumnie
trofeów bogini lunarnej

Poem versions


 
COMMENTS


My rating

My rating:  
31.03.2015,  mroźny

My rating

My rating:  
30.03.2015,  TiAmo

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
30.03.2015,  pola

My rating

My rating:  
30.03.2015,  Arkadio

My rating

My rating:  
30.03.2015,  A.L.

@ Zwyczajna

...merci beaucoup :))

Ależ to jest...

...świetny wiersz Karolu!
:)
My rating:  
30.03.2015,  Zwyczajna

My rating

My rating:  
30.03.2015,  Malwina

@ Przemysław Wróblewski

..racja Przemku, dziękuję i lecę poprawiać ;)

Moja ocena

ekstra Karolu - ale czy nie "trofeów"...?
My rating: