David i Venus

author:  Maciej J. Zięba
5.0/5 | 1


Wypatrywał jej w oknie dzień w dzień...

"Zboczeniec, podglądacz, ekshibicjonista!
Kocha mnie, no naprawdę mnie kocha!"
- Venus na przemian toczyła pianę,
oblewała się rumieńcem
i triumfowała "W końcu jak można mnie nie kochać!".

"Piękno to rzecz gustu,
rzecz jasna mojego, bo jestem ideałem.
Ona jest idealna, czy aby nie za łatwa?"
- dumał David roztaczając swoje feromony
choć wcale nie musiał.

Miała mu za złe próżność,
ale jednak oczy płonęły jej na widok jego torso.
Trochę sobie przeciwni
Byli ku sobie niewątpliwie.

Siedzę pomiędzy nimi
w pozie myśliciela
i próbuję wypośrodkować - kto był winny?

Może on był zwykłym pustakiem?
Podrapał się po ramieniu, w mig obrócił się na pięcie.
Może jednak to ona go zwodziła?
Skąd miał wiedział, że sąsiadka ma dokręcane ręce?

Poem versions


 
COMMENTS


My rating

My rating: