Attyla

author:  Michał Muszalik
5.0/5 | 9


Dobry Boże, któż wali w bramy wielkiego Imperium Romanum,
czemu jęk naszych prowincji miesza się z rykiem
dzikich karłów, znikąd przybyłych i donikąd pędzących?

Tak, tak mówią biskupi w kościołach, to samo mamroczą
po jaskiniach ocalali pogańscy kapłani
(a jak wcale niedawno zamienili się miejscami!):
"Rozpędzeni obrócą wszystko, co napotkają, w popiół,
aż wpadną w Morze Śródziemne i tam, w końcu, utoną".

Kara Boża? Sąd? Nie może być, nie teraz,
gdy napotkaliśmy tylko przejściowe trudności
w dźwiganiu dwóch wielkich koron Konstantynopolis, Rzymu
i trzeba siać, orać, mielić- ale, Chryste, wojować?

Owszem, jesteśmy synami dumnych wojowników.
Lecz zbroja nie kamień- rdzewieje. Chrzęści więc
stary osprzęt zakładany po latach, dłoń mieczem włada
niepewnie. A mało im hołdów, trybutów. Krwi pragnie
Attyla, wódz o naciętej twarzy. Okrutny poligamista.

Błogosławcie nam, biskupi, bo niepewna victoria.
Dziś znowu przejdziemy, jak Cezar, alpejskie przełęcze,
na szlak po galijską chwałę (to o Tobie, Aecjuszu Flawiuszu!),
raz może, Bóg wie, ostatni. Tak, lepiej zginąć,
niż widzieć, jak byle karzeł ścina z nóg
tysiącletnie, święte Imperium.



 
COMMENTS


My rating

My rating:  
06.03.2015,  ParaNormal

My rating

My rating:  
03.03.2015,  Asia Kula

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
03.03.2015,  Malwina

My rating

My rating:  
03.03.2015,  A.L.

Moja ocena

Niemal poemat.
Owszem wzniośle.
Ale nie martw się Michale. Nasi potomni zetną IM, ich tysiącletnie dęby.
My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
02.03.2015,  Arkadio