gość
przybyłeś bracie do mnie po latach
fizyczny przywiał ciebie wiatr
dojrzałego owocu kształt
cały w obszernych szatach
przyjąłem ciebie w ciasnym drelichu
ze szmaty dróg minionych lat
po twoim wyjściu w szeroki świat
żyłem w umiarkowanym trybie kieratu
czystą i chlebem ciebie witałem
własną rudą i chrupki wolałeś
nie mogąc siebie w nas odnaleźć
wołałeś mnie starym przyjacielem
popołudnie przy wspomnieniach
do frasunku przylgnęła bryndza
spłukując wódką przekonania
klepałeś mnie często po plecach
generując perspektyw horyzonty
przyszłych przygodnych jeszcze lat
dzierżyłeś w rękach lepszy blat
rozkładając mnie na łopatki
ten sam wiatr odebrał ciebie
uszedłeś mocno podhmielony
dokądś tam hen w nieznane
uwodząc bezpłodne nadzieje
ten złośliwy życia żart
ukręca z mniemania bat
fizyczny przywiał ciebie wiatr
dojrzałego owocu kształt
cały w obszernych szatach
przyjąłem ciebie w ciasnym drelichu
ze szmaty dróg minionych lat
po twoim wyjściu w szeroki świat
żyłem w umiarkowanym trybie kieratu
czystą i chlebem ciebie witałem
własną rudą i chrupki wolałeś
nie mogąc siebie w nas odnaleźć
wołałeś mnie starym przyjacielem
popołudnie przy wspomnieniach
do frasunku przylgnęła bryndza
spłukując wódką przekonania
klepałeś mnie często po plecach
generując perspektyw horyzonty
przyszłych przygodnych jeszcze lat
dzierżyłeś w rękach lepszy blat
rozkładając mnie na łopatki
ten sam wiatr odebrał ciebie
uszedłeś mocno podhmielony
dokądś tam hen w nieznane
uwodząc bezpłodne nadzieje
ten złośliwy życia żart
ukręca z mniemania bat
My rating
My rating
My rating
My rating