gość

author:  Karol Kannenberg
5.0/5 | 4


przybyłeś bracie do mnie po latach
fizyczny przywiał ciebie wiatr
dojrzałego owocu kształt
cały w obszernych szatach
przyjąłem ciebie w ciasnym drelichu
ze szmaty dróg minionych lat
po twoim wyjściu w szeroki świat
żyłem w umiarkowanym trybie kieratu

czystą i chlebem ciebie witałem
własną rudą i chrupki wolałeś
nie mogąc siebie w nas odnaleźć
wołałeś mnie starym przyjacielem
popołudnie przy wspomnieniach
do frasunku przylgnęła bryndza
spłukując wódką przekonania
klepałeś mnie często po plecach
generując perspektyw horyzonty
przyszłych przygodnych jeszcze lat
dzierżyłeś w rękach lepszy blat
rozkładając mnie na łopatki

ten sam wiatr odebrał ciebie
uszedłeś mocno podhmielony
dokądś tam hen w nieznane
uwodząc bezpłodne nadzieje

ten złośliwy życia żart
ukręca z mniemania bat



 
COMMENTS


My rating

My rating:  
09.01.2015,  Malwina

My rating

My rating:  
08.01.2015,  Arkadio

My rating

My rating:  

My rating

My rating: