moje miasto
wędrując po skórze miasta
czuję pod stopami bieg żył
pełnych ścieków kanalizacji
wibracje podziemnych koleji
wącham wydzieliny brud
zgnilizny swąd spalin czuję
bezsilną niemoc wdycham
przyjmuję biorę wydzielam
jestem tu i teraz idąc lasem
ostro nastrożonych drapaczy
ja, dziecko tego czasu, szukam
pośród szukających własnej
drogi czerpię siły w nadzieji
dopóki ich starczy przeczuwam
upadki nieudanych zamiarów
golonych mechanicznie raz
w tygodniu omijam zwinnie
kałuże niewysychających łez
dochodząc do bijącego serca
trzymam jeszcze kurczowo
plan drogi powrotnej w dłoni
staję się częścią mojego miasta
kroczę posłusznie jego śladem
niestrudzonego zęba czasu
szarpiącego moją asfaltową skórę
na hałdę wysypiska losu
z dzwonkiem i skrzynką w klatce
wolności sugerowanej samochodem
o szczęście mogę tylko grać
rzucając własnymi kośćmi
reguły gry dyktuje miasto
czuję pod stopami bieg żył
pełnych ścieków kanalizacji
wibracje podziemnych koleji
wącham wydzieliny brud
zgnilizny swąd spalin czuję
bezsilną niemoc wdycham
przyjmuję biorę wydzielam
jestem tu i teraz idąc lasem
ostro nastrożonych drapaczy
ja, dziecko tego czasu, szukam
pośród szukających własnej
drogi czerpię siły w nadzieji
dopóki ich starczy przeczuwam
upadki nieudanych zamiarów
golonych mechanicznie raz
w tygodniu omijam zwinnie
kałuże niewysychających łez
dochodząc do bijącego serca
trzymam jeszcze kurczowo
plan drogi powrotnej w dłoni
staję się częścią mojego miasta
kroczę posłusznie jego śladem
niestrudzonego zęba czasu
szarpiącego moją asfaltową skórę
na hałdę wysypiska losu
z dzwonkiem i skrzynką w klatce
wolności sugerowanej samochodem
o szczęście mogę tylko grać
rzucając własnymi kośćmi
reguły gry dyktuje miasto
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating