Katyń
Wrześniowym zachodem
łuną słońca która
nie myśli zgasnąć
oni wśród chmur
Cienie czasu
kładą się jak zboża
pokonane wiatrem
i smutkiem wśród
opuszczonych krzyży
Orzełek na czapce
milczy kona
połamanym skrzydłem
ucichł krzyk rozpaczy
Wołają brzozy
nie odchodź Polsko
jeszcze za wcześnie
śmierć tylko dla tych
co rozrywają biało - czerwoną
Jeszcze ujrzysz
jasną przyszłość
w powoli gasnących
spojrzeniach
Pożółkłe daty
kalendarze obrosły
mchem
trwaj pamięcią w tym lesie
Gdzie kat z zawiścią
ściska stalowym
zimny i nagi topór
nie umieraj Polsko
Głowy wciąż pochylone
spoglądają w otchłań ziemi
milczeniem trwają
przed tablicą
KATYŃ
łuną słońca która
nie myśli zgasnąć
oni wśród chmur
Cienie czasu
kładą się jak zboża
pokonane wiatrem
i smutkiem wśród
opuszczonych krzyży
Orzełek na czapce
milczy kona
połamanym skrzydłem
ucichł krzyk rozpaczy
Wołają brzozy
nie odchodź Polsko
jeszcze za wcześnie
śmierć tylko dla tych
co rozrywają biało - czerwoną
Jeszcze ujrzysz
jasną przyszłość
w powoli gasnących
spojrzeniach
Pożółkłe daty
kalendarze obrosły
mchem
trwaj pamięcią w tym lesie
Gdzie kat z zawiścią
ściska stalowym
zimny i nagi topór
nie umieraj Polsko
Głowy wciąż pochylone
spoglądają w otchłań ziemi
milczeniem trwają
przed tablicą
KATYŃ
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating