PRZED SCHRONISKIEM
synkowi
O, widzisz?- Niżej. Ta...
Nie! O tam, na lewo od tej najjaśniejszej.
Widzisz?- Ta najbardziej żółta
Może być dziś twoją - nikt jej nie zamówił,
Bo każdy chce najokazalszą
Wybierze własnie taką, jak tę, co metalicznym blaskiem
Zabiera naszej światło...
Może dziś być twoją -nie nazwiemy z książek
Nie będziemy mozolnie
Po zeszytach szukać, by w nieskończoności zgubić
Dziś, będzie zawsze, gdy staniemy pod szczytem
Zachwyceni w złocie, czy srebrze księżyca
Ty znajdziesz tyko Wóz
A ja nie podliczę
Przebytych dróg
Dni, snów
Pomyłek.
O, widzisz?- Niżej. Ta...
Nie! O tam, na lewo od tej najjaśniejszej.
Widzisz?- Ta najbardziej żółta
Może być dziś twoją - nikt jej nie zamówił,
Bo każdy chce najokazalszą
Wybierze własnie taką, jak tę, co metalicznym blaskiem
Zabiera naszej światło...
Może dziś być twoją -nie nazwiemy z książek
Nie będziemy mozolnie
Po zeszytach szukać, by w nieskończoności zgubić
Dziś, będzie zawsze, gdy staniemy pod szczytem
Zachwyceni w złocie, czy srebrze księżyca
Ty znajdziesz tyko Wóz
A ja nie podliczę
Przebytych dróg
Dni, snów
Pomyłek.
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating