Pójdę w stronę ognia
Alegoria mego snu kształtami ubrana
W kobiecość namiętną przyodziana
Dłoń, pierś, dwoje w czułym objęciu
Warstwy szat zdjęte jak warstwy człowieka
Cienie co tańczą w językach ognia jak widma
Nagie dusze co bezwstydnie pragną cielesności
Miękki dotyk chłodnej ręki szukającej zapałki
By ogień rozpalić, blask przyszłości dla dwojga
Miłość co sunie przez ciało, które pożądaniem
Rozpalone z kości spełzło, świeca co ogniem
Dotyka ud, i świt nad głowami wybucha
Palce które zamieniły się biegunami
Przyciągają ostatni płomień ognia nocy
By zasnąć w objęciach porannej mgły
Która snem osnuwa powieki zmęczone
Wypełniła się noc we wklęsłościach chwil
Świat kamieni i ciał zasnął
I języki ognia zmalały do małych iskierek
Śpię.....
A nocą pójdę nad moje poletko
Gdzie noc się zatrzymała
I gorący płomień uczuć podarowała
W kobiecość namiętną przyodziana
Dłoń, pierś, dwoje w czułym objęciu
Warstwy szat zdjęte jak warstwy człowieka
Cienie co tańczą w językach ognia jak widma
Nagie dusze co bezwstydnie pragną cielesności
Miękki dotyk chłodnej ręki szukającej zapałki
By ogień rozpalić, blask przyszłości dla dwojga
Miłość co sunie przez ciało, które pożądaniem
Rozpalone z kości spełzło, świeca co ogniem
Dotyka ud, i świt nad głowami wybucha
Palce które zamieniły się biegunami
Przyciągają ostatni płomień ognia nocy
By zasnąć w objęciach porannej mgły
Która snem osnuwa powieki zmęczone
Wypełniła się noc we wklęsłościach chwil
Świat kamieni i ciał zasnął
I języki ognia zmalały do małych iskierek
Śpię.....
A nocą pójdę nad moje poletko
Gdzie noc się zatrzymała
I gorący płomień uczuć podarowała
My rating
My rating
My rating
My rating