Słońce na dnie oka
Zawsze lubiłam tę głębokość.
Ciemna czerwień wiśni na talerzyku.
Pomiędzy nami na białym
haftowanym obrusie.
Rozkładaliśmy na nim
na przemian słowa.
Smutne, wtedy to był powrót.
Radosne, to co jeszcze nas spotka.
Teraz zawsze miało smak
słodko – gorzki. To przez kawę.
Piłeś bez mleka i cukru.
Pamiętam każde wypowiedziane.
Najbardziej te które odczytywałam sama.
Z twojego monologu
płynącego z samego dna oka.
Zmieniała się wtedy barwa.
Przez powiększające się słońce.
Cały świat w zasięgu dłoni.
Ciemna czerwień wiśni na talerzyku.
Pomiędzy nami na białym
haftowanym obrusie.
Rozkładaliśmy na nim
na przemian słowa.
Smutne, wtedy to był powrót.
Radosne, to co jeszcze nas spotka.
Teraz zawsze miało smak
słodko – gorzki. To przez kawę.
Piłeś bez mleka i cukru.
Pamiętam każde wypowiedziane.
Najbardziej te które odczytywałam sama.
Z twojego monologu
płynącego z samego dna oka.
Zmieniała się wtedy barwa.
Przez powiększające się słońce.
Cały świat w zasięgu dłoni.
My rating
@
Witam, dziękuję za tłumaczenie. Cieszę się, że wiersz podoba się. PozdrawiamMy rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating