swój na swojego
swój swojego wywęsza
w największym odorze
i w nawet najgorszym brudzie
rodzi się silna empatia
wspólnych wysiłków
otwarte rachunki
wzmacniają stosunki
eksploatując kopalnię deficytów
mów: na ile jeszcze jest mnie stać
zanim oczy otworzę
i przyznam poprzez trwogę
że znów o łaskę będę żebrać
przyjaźń i wierność
czynią się jako bordura
słodką otoką wokół serca
okalając próżni nicość
moja własna ślepota
potrzeby być rozumianym
jest atutem przegranej
lepiącej glazurę z błota
a swój swojego wytknie
judaszowym palcem
i z uśmiechem
od którego serce mięknie
w największym odorze
i w nawet najgorszym brudzie
rodzi się silna empatia
wspólnych wysiłków
otwarte rachunki
wzmacniają stosunki
eksploatując kopalnię deficytów
mów: na ile jeszcze jest mnie stać
zanim oczy otworzę
i przyznam poprzez trwogę
że znów o łaskę będę żebrać
przyjaźń i wierność
czynią się jako bordura
słodką otoką wokół serca
okalając próżni nicość
moja własna ślepota
potrzeby być rozumianym
jest atutem przegranej
lepiącej glazurę z błota
a swój swojego wytknie
judaszowym palcem
i z uśmiechem
od którego serce mięknie
Poem versions
Translated by:
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating