O odpustach
Trafiło się, w jednej wsi był kościółek mały,
Niedaleko od wielkiego – odpusty bywały.
Trafiło się z południa na patrocinijum,
Którego nie wspominam, dlatego omijam.
Schodzili się już ludzie przed samym nieszporem,
Klecha kościół umiata pospołu z kantorem.
Przypadło coś na klechę, nie miał się skryć kędy,
Kędy się chce obrócić, ludzie patrzą wszędy,
I musiał tam uczupnąć w kąciku, za drzwiami.
Wyniósł pięknie na goncie, przykrywszy śmieciami,
I wyrzucił przez parkan, ni o czym nie wiedząc,
A baba tamo świeczki przedawała, siedząc.
By na złość, miedzy świeczki, w krupkę się trafiło,
Ledwo że jej sześć funtów wosku nie przybyło.
Co rozumiesz, co baba za pociechę miała?
Uderzywszy o ziemię z krupką, idąc, plwała.
Niedaleko od wielkiego – odpusty bywały.
Trafiło się z południa na patrocinijum,
Którego nie wspominam, dlatego omijam.
Schodzili się już ludzie przed samym nieszporem,
Klecha kościół umiata pospołu z kantorem.
Przypadło coś na klechę, nie miał się skryć kędy,
Kędy się chce obrócić, ludzie patrzą wszędy,
I musiał tam uczupnąć w kąciku, za drzwiami.
Wyniósł pięknie na goncie, przykrywszy śmieciami,
I wyrzucił przez parkan, ni o czym nie wiedząc,
A baba tamo świeczki przedawała, siedząc.
By na złość, miedzy świeczki, w krupkę się trafiło,
Ledwo że jej sześć funtów wosku nie przybyło.
Co rozumiesz, co baba za pociechę miała?
Uderzywszy o ziemię z krupką, idąc, plwała.
COMMENTS
ADD COMMENT
