GORĄCZKA

author:  Beatrix
5.0/5 | 3


Wdech
pogłębiony gorączką parzy
już w przedsionku
nabrzmiały uderza
ziejący.
Dreszcz porusza jakiś mięśień twarzy.

Pod powieką
- ochydne obrazy
rosnące
pierś przywalające
uciekają z chichotem
w kolorowe punkty na sklepieniu
by z szybkością pocisku
zwalić się spowrotem.

Jakieś mleczne cienie...
Spuchnięte dłonie.
Poorane rąbki czerwień udające
urągają policzkom zroszonym
dłoniom pokurczonym
-na ironię.

Zgarnąć rosę- już pali!
Żyłki fioletem prawie pękające.

Otworzyć!
Otworzyć!
-źrenice pożądały światła
zdjąć potwory białej wyobraźni!
zrzucić, odepchnąć, powstrzymać
-one mi nie darują!
Wielkie to wysilenie...
Palce w bieli już harują
-znów omdlenie.

Nim poburzowa tratwa
co teraz
z co było się gmatwa.
.................
.................

Pieśń kwiaty zrodziła
muzyka z głazami -w pląsach
kwiat motylem skażony
w kamień się przeradza
dzwięk nań łzą upada
i odfruwa ptakiem.

Jest tych kamieni lawina!
Każdy wspinaczkę zaczyna
z metrem każdym rosnąc
twardniejąc z wielkością.

Już ma zgniatać mi głowę
Inny palce przyciska!
..................
..................

Nagle
z trzaskiem
okno Słońca się otwiera
matka - kamień woła
i głaszcze
(przytomniej
bez strachu już patrzę)
-toż to prześliczne jest szczenię!

Ręka
ściąga snu resztkę
z obawą spoglądam
ogarniam cztery ściany
szukając nici Ariadny

Za oknem mgłami już świta
mieszkańcy drzew hałasują
-każdy dzień po swemu wita.
Tańczą na suficie światła samochodów
a róża nieśmiało zagląda z ogrodu...

Poem versions


 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
30.03.2014,  A.L.

My rating

My rating: