Dary
Codziennie wstawało słońce a nie prosiłem o nie,
codziennie stawiały się domy- a nie prosiłem o nie.
Codziennie tańczyły ptaki na kryształowym parkiecie,
codziennie czyjeś kroki skrzypiały po schodach wieczorem.
Codziennie dzieci przyklejały głowy do szyb autobusowych,
codziennie kiosk był otwarty. I były codzienne gazety.
Codziennie zdjęcia chowały blaknącą powoli przeszłość,
codziennie wieszczyli jutro prorocy przy mapach pogody.
Codziennie dźwięk telefonu, codziennie listy i faksy,
codzienny stuk klawiatury, a w przerwie powszedni obiad.
I tak upływają wieczory i poranki, dni pierwsze, kolejne, ostatnie.
Niebiańska dobra ręka gładzi mnie wiatrem po twarzy.
Więc tyle już otrzymałem? Gdzie jest granica hojności?
"Proście, a będzie Wam dane". W domyśle: dodane.
Zapewne.
codziennie stawiały się domy- a nie prosiłem o nie.
Codziennie tańczyły ptaki na kryształowym parkiecie,
codziennie czyjeś kroki skrzypiały po schodach wieczorem.
Codziennie dzieci przyklejały głowy do szyb autobusowych,
codziennie kiosk był otwarty. I były codzienne gazety.
Codziennie zdjęcia chowały blaknącą powoli przeszłość,
codziennie wieszczyli jutro prorocy przy mapach pogody.
Codziennie dźwięk telefonu, codziennie listy i faksy,
codzienny stuk klawiatury, a w przerwie powszedni obiad.
I tak upływają wieczory i poranki, dni pierwsze, kolejne, ostatnie.
Niebiańska dobra ręka gładzi mnie wiatrem po twarzy.
Więc tyle już otrzymałem? Gdzie jest granica hojności?
"Proście, a będzie Wam dane". W domyśle: dodane.
Zapewne.
Moja ocena
Świetny wierszMy rating
Moja ocena
Bardzo lubię inspirację, umownie nazywaną, biblijną.Bo i sam z niej czerpię pełnymi garściami.