Dary

author:  Michał Muszalik
5.0/5 | 3


Codziennie wstawało słońce a nie prosiłem o nie,
codziennie stawiały się domy- a nie prosiłem o nie.

Codziennie tańczyły ptaki na kryształowym parkiecie,
codziennie czyjeś kroki skrzypiały po schodach wieczorem.

Codziennie dzieci przyklejały głowy do szyb autobusowych,
codziennie kiosk był otwarty. I były codzienne gazety.

Codziennie zdjęcia chowały blaknącą powoli przeszłość,
codziennie wieszczyli jutro prorocy przy mapach pogody.

Codziennie dźwięk telefonu, codziennie listy i faksy,
codzienny stuk klawiatury, a w przerwie powszedni obiad.

I tak upływają wieczory i poranki, dni pierwsze, kolejne, ostatnie.
Niebiańska dobra ręka gładzi mnie wiatrem po twarzy.

Więc tyle już otrzymałem? Gdzie jest granica hojności?
"Proście, a będzie Wam dane". W domyśle: dodane.

Zapewne.



 
COMMENTS


Moja ocena

Świetny wiersz
My rating:  
06.03.2014,  bezecnik

My rating

My rating:  
05.03.2014,  ParaNormal

Moja ocena

Bardzo lubię inspirację, umownie nazywaną, biblijną.
Bo i sam z niej czerpię pełnymi garściami.

My rating: