Drzewo

author:  jakub mistral
5.0/5 | 7


Uderzenie siekiery. Trzask!
A więc skończyło się życie wielkiego dobrego drzewa.
Ktoś wymyślił nowy, na miarę czasów, betonowy projekt urbanistyczny.
Ten zlepek żywej materii organicznej, zupełnie nie pasował do dumnie prężących się słupów betonowych, strzelających w niebo lustrzanych domów, kolorowych neonów.
Więc!
Uderzenie siekiery.
Trzask! Jak ostatni krzyk.

Położyło swe pomarszczone, stare ciało w poprzek ulicy.
Ostre noże pił oddzieliły konary, strzępy kory i liści. Odarły go z resztek godności.
Zostało same.
Wielkie bezradne nagie ciało.

Po chwili silne ramiona dźwigu uchwyciły je mocno, uniosły leciutko i położyły na platformie samochodu.
Karawan ruszył ulicą-hospicjum, odprowadzany wzrokiem starych kamienic- śmiertelnie chorych na zapomnienie. Puste oczodoły okien były pełne łez-siwych gołębi. Aż znikł za hipermarketem.

Drzewo.
Rosło tu od zawsze.
Wielkie, sięgające wysoko ponad dachy domów, do nieba, do gwiazd.

Jeśli drzewa mają swoją DUSZĘ, to mają i swój RAJ. Ktoś musiał zbudować z czegoś Niebieską Tancbudę.
Ciekawe Panie Edwardzie, czy spotkamy się tam.



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
12.03.2012,  Łukasz S

My rating

My rating:  
13.12.2011,  kate

My rating

My rating: