Zabrałeś tyle
Pozbawiłeś mnie
świeżego powietrza
dławię się od lata
w zgrzybiałej pustelni
Pozbawiłeś mnie
błękitnego nieba
zasłoniły czarne kotary
nieszczelne okna
Pozbawiłeś mnie
blasku słońca
ukryłeś jesienią
kolory światów jutra
Pozbawiłeś mnie
nadziei przeżycia
zmieniłeś bieg zdarzeń
nie chce spaść śnieg
Pozbawiłeś mnie
rozsądku i serca
drwisz nie szanując
rzeczy zaistniałych
świeżego powietrza
dławię się od lata
w zgrzybiałej pustelni
Pozbawiłeś mnie
błękitnego nieba
zasłoniły czarne kotary
nieszczelne okna
Pozbawiłeś mnie
blasku słońca
ukryłeś jesienią
kolory światów jutra
Pozbawiłeś mnie
nadziei przeżycia
zmieniłeś bieg zdarzeń
nie chce spaść śnieg
Pozbawiłeś mnie
rozsądku i serca
drwisz nie szanując
rzeczy zaistniałych
My rating
My rating
My rating
Moja ocena
Reni,Czytam Twe wiersze, i też staj się coraz niższa,chociaż mierzę 174 cm wzrostu....kiedyś znajdę swoj styl....
Metodą małych kroczków na pewno dojdę do odpowiedniej drogi,chyba,ze po drodze-usłyszę -Pani już dziękujemy;-)
Pozdrawiam
Agata
My rating