codzienność
słowa spadają do stóp
zmierzch je tuli
żadne nie zmieści się
w igielne ucho
żadne nie wzniesie się
ponad codzienność
zbieram na szufelkę
odbicia okien
szarość omiatam
jak pajęczynę
wrzucam do kieszeni
i wychodzę w mrok
szukać światła
zmierzch je tuli
żadne nie zmieści się
w igielne ucho
żadne nie wzniesie się
ponad codzienność
zbieram na szufelkę
odbicia okien
szarość omiatam
jak pajęczynę
wrzucam do kieszeni
i wychodzę w mrok
szukać światła
My rating