Wapiti
Sobotnia noc, przesunięty środek gwiezdnych obrotów.
Pochylony nad biurkiem poprawiam tekst piosenki,
błękitna kraciastość kartki ożywa pod stołową lampą.
Skreślenia, skreślenia. Gdyby to był kardiogram,
nie żyłbym od godziny.
A nade mną wszystkie gałęzie wszechświata,
a pode mną wszystkie poziomy podłóg.
Pewnie byłbym poetą, gdybym palił papierosy. Nie palę,
nie mruży się ognik w ustach, nie otacza mnie mgła półmityczna.
Tracę sen, wiem. Ale nie zasnąłbym dzisiaj,
nieutulony gimnastyką słów. Tak jest dobrze.
Woń herbaty rozbudza mnie delikatnie, stukot palców o blat
wygraża się pustce w głowie.
Niech więc będzie tak. Płynę na indiańskim czółnie
przez nieprzespaną noc, a wkoło na polach plączą się
wersy jak kanadyjskie jelenie wapiti. Łuk mój jest niezawodny.
Sławić mnie będą w sagach i malowidłach skalnych.
Płynę i strzelam, ku chwale literackiego plemienia.
A nade mną wszystkie gałęzie wszechświata,
a pode mną wszystkie poziomy podłóg.
I gdyby tak było- to byłbym poetą.
Ale nie jestem. Pewnie dlatego,
że nie palę papierosów.
Pochylony nad biurkiem poprawiam tekst piosenki,
błękitna kraciastość kartki ożywa pod stołową lampą.
Skreślenia, skreślenia. Gdyby to był kardiogram,
nie żyłbym od godziny.
A nade mną wszystkie gałęzie wszechświata,
a pode mną wszystkie poziomy podłóg.
Pewnie byłbym poetą, gdybym palił papierosy. Nie palę,
nie mruży się ognik w ustach, nie otacza mnie mgła półmityczna.
Tracę sen, wiem. Ale nie zasnąłbym dzisiaj,
nieutulony gimnastyką słów. Tak jest dobrze.
Woń herbaty rozbudza mnie delikatnie, stukot palców o blat
wygraża się pustce w głowie.
Niech więc będzie tak. Płynę na indiańskim czółnie
przez nieprzespaną noc, a wkoło na polach plączą się
wersy jak kanadyjskie jelenie wapiti. Łuk mój jest niezawodny.
Sławić mnie będą w sagach i malowidłach skalnych.
Płynę i strzelam, ku chwale literackiego plemienia.
A nade mną wszystkie gałęzie wszechświata,
a pode mną wszystkie poziomy podłóg.
I gdyby tak było- to byłbym poetą.
Ale nie jestem. Pewnie dlatego,
że nie palę papierosów.
My rating
My rating
@
Dziękuję :)@
Michał, czytam go po raz któryśjest przepiękny :))))
My rating
Mój komentarz
Bardzo lubię takie teksty o sprawnie poprowadzonej, wyciszonej i wyważonej narracji, w której następujące po sobie wersy logicznie wiążą się ze sobą i uzupełniają, kreując piękny i niebanalny wiersz, jednocześnie zrozumiały dla wszystkich, bez udziwnień słownych i metafor na siłę. Zgrabnie nakreślony klimat i ciekawie zastosowane powtórzenia tworzą zwarty treściowo wiersz. Na konie mała uwaga: woń herbaty brzmi trochę dziwnie, może zamiast tego warto napisać po prostu aromat herbaty. Mało tu takich wierszy.Moja ocena
O Wakondo; jak pięknie.My rating
Moja ocena
wena przyjdzie Michał ze śniegiem....jak nie palisz to nie zaczynaj :)
lampki wina tez nie polecam/wątróbka
no to co Ci pozostało ?
lekko, ładnie napisane :)