sen
delikatnie świta
niedorzecznie śpiąca
przypominam sobie siebie
podświadomie jestem
choć w zatopionych snem skroniach
wciąż mrużę się jeszcze
drgająca rzeczywistość
wyłania się spod z powiek
gong oznajmia czas
zamykam mu usta
wracam na palcach
znów mogę wędrować
po drugiej stronie oczu
gdzie cisza
ulegając niewiedzy
przerasta horyzonty
niedorzecznie śpiąca
przypominam sobie siebie
podświadomie jestem
choć w zatopionych snem skroniach
wciąż mrużę się jeszcze
drgająca rzeczywistość
wyłania się spod z powiek
gong oznajmia czas
zamykam mu usta
wracam na palcach
znów mogę wędrować
po drugiej stronie oczu
gdzie cisza
ulegając niewiedzy
przerasta horyzonty
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
@
Dziękuję Malwino.Marku tobie i dziękuję i zazdroszczę warsztatów.Publikuję ,bo dobrze mi z Wami:)@
Wiesiu, miesiąc temu na spotkaniu warsztatowym z szefową polonistyki na UJ panią prof. Alicją Baluch, usłyszeliśmy że ten jest grafomanem co pisze tylko do szuflady i na pokazywaniu światu swoich wierszy mu nie zależy. A Ty przecież publikujesz tutaj.Moja ocena
Wiesiu, piękny :)@
Potrafisz rozbawić:) Chyba nie umiem już nic nie pisać. Grafomania wrosła we mnie zbyt mocno.:)Pozdrawiam Marku.Moja ocena
Powrót na forum w imponujacym stylu.Zaryzykuję; jak Stefania Harper do Edenu.
Wiersz moim zdaniem znakomity.