biegnę do telefonu
a w nim cisza
do tamtych wakacji
róż rwanych z trawnika
księżyc kapelusz i policjant
po blady świt
wieczór w szaliku wokół szyi
i wróble w garści jak motyle
fruwały pod sam dach
dzisiaj telefon niby wróg
nie biegnie nikt nie dzwoni już
i blady świt po prostu zgasł
kwity w wazonie
w oknie szaruga
ręce zranione kolcami złudzeń
słyszę megafon policyjny
obywatelu z trawnika nie wolno zrywać róż
do tamtych wakacji
róż rwanych z trawnika
księżyc kapelusz i policjant
po blady świt
wieczór w szaliku wokół szyi
i wróble w garści jak motyle
fruwały pod sam dach
dzisiaj telefon niby wróg
nie biegnie nikt nie dzwoni już
i blady świt po prostu zgasł
kwity w wazonie
w oknie szaruga
ręce zranione kolcami złudzeń
słyszę megafon policyjny
obywatelu z trawnika nie wolno zrywać róż
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
Jolu
dzieki twoim poradom jest poprawnie skonstruowanydziekuje raz jeszcze
Moja ocena
Stasiu bardzo dobry,napisany i temat :))