DZIERŻĄŹNO WIELKIE (WIERSZ KTÓRY MIAŁ BYĆ O CZYM INNYM)
Drzewa nie mogąc sięgnąć błękitu
wpadają doń przez jezioro
próbując do mnie dorosnąć
z drugiego brzegu.
Przez chwilę nie pamiętam o rybach,
które wyciągane przez wędkarzy
najpierw idą do nieba
potem giną w piekielnym ogniu patelni...
Chmury przebiegające górą
w wodzie nabierają kształtów,
a słoneczne barwy otwierają przestrzeń
i niebo nabiera głębi wyrazu.
Myślę czy nie przejść za drzewami przez wodę
do bram bezkresnych niebios.
Ryby wyciągane przez wędkarzy
najpierw idą do nieba –
Drzewa ślizgają się po niebieskiej powierzchni,
jeden krok i niebo w gębie
potem polecę do dna.
wpadają doń przez jezioro
próbując do mnie dorosnąć
z drugiego brzegu.
Przez chwilę nie pamiętam o rybach,
które wyciągane przez wędkarzy
najpierw idą do nieba
potem giną w piekielnym ogniu patelni...
Chmury przebiegające górą
w wodzie nabierają kształtów,
a słoneczne barwy otwierają przestrzeń
i niebo nabiera głębi wyrazu.
Myślę czy nie przejść za drzewami przez wodę
do bram bezkresnych niebios.
Ryby wyciągane przez wędkarzy
najpierw idą do nieba –
Drzewa ślizgają się po niebieskiej powierzchni,
jeden krok i niebo w gębie
potem polecę do dna.
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
Moja ocena
Wspaniały obraz!