Epilog parkingowy

author:  Piotr Paschke
5.0/5 | 6


Zaparkowałem chropawy tekst
( miałem przy tym stłuczkę z podświadomością)

Tym samym odebrałem mu odrobinę wiary
w mądrość kierunkowskazów

Teraz formuję okaleczone krawędzie
na gładko
niczym raz na zawsze ustalone miejsce
i układam w garbate sterty jego wolną wolę

Kiedy płonie w piecu
mogę mu ofiarować tylko dym
( może coś znaczy taka lekkomyślność
w drodze przez komin)

od samotności do samotności

Chromy był ten tekst
wszak kiedy mówi się tylko do siebie
pisze się także w bezruchu
(dlatego swobodnie pali się cały
nigdy niedrukowalny almanach moich bękartów)

ten basowy lament głuchoniemoty
wykłócającego się o miejsce na parkingu
jakby miało to coś wspólnego
z jego miejscem na grób

Zupełnie jak w kinie
na czeskim filmie
rząd trzeci
miejsce pięćdziesiąte pierwsze


Dokonało się i poniosło
wskrzesić jakąś nieważną chmurę

rate




 
COMMENTS


My rating

My rating:  
12.11.2013,  mroźny

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

Mój komentarz

Doskonały pomysł, bardzo ciekawa realizacja ze świetną narracją. Zaintrygował mnie już od pierwszego wersu i przeczytałem jednym tchem. Ciekawe i bogate słownictwo dopełniają mój pozytywny odbiór tego wiersza.

My rating

My rating:  
07.11.2013,  adam rem

My rating

My rating:  

AmericanالعربيةAustralianCanadianČeskýDeutschEnglishEspañolEestiFrançaisΕλληνικάIcelandicעבריعراقيItalianoIrishCatalà한국의NederlandsNew ZealandNorskPolskiPortuguêsPусскийSlovenskiScotsSouth AfricaSuomiYкраїнський
English