Żywi i grzeszni

5.0/5 | 3


Gdyby jutra nie było założyłabym najostrzejszy kastet
i waląc nim w maskę drogiego auta odreagowałabym, każdą złą chwilę,
po czym na raz wzięłabym wódkę popijając wódką.
Jutro i tak przestanę istnieć.
Wciągnęłabym dla większej mocy bez oporu kreskę.
W kraciastej mini tańczyłabym na barze ze wszystkim
potem z imprezą idąc coraz wyżej wylądowałabym na dachu wieżowca i zrzucała puste butelki.
Krzyczałabym coś o wolności lecą w dół z kanionu na bungee.
Jeszcze ten dzień chciałabym wykorzystać, bo za kilka godzin miałoby być po nas.
Skończmy to w wielkim stylu, ze spełnionymi marzeniami po drodze zupełnie z zachciankami.
Destrukcja byłaby nieodzowna.
Bo jeśli nie dziś tak nigdy,
więc wciągałabym dym do płuc wydmuchując go na twoje nagie ciało.
Zrobilibyśmy sobie te dziary, o których tyle mówiliśmy,
ale nie mieliśmy na tyle odwagi.
Dziś co tam, śmierć i tak nas nie ominie.
Anarchia upragnionej swobody wezwałaby nasze serca,
by je pojednać.
Tylko do jutra jesteśmy żywi i grzeszni.
Wszyscy zamiast zmartwieni klęczeć żyliby tak naprawdę tylko tego dnia.
Na ostatnim hauście powietrza całowałabym twoje usta.
Byłaby to upojna śmierć szczęśliwych ludzi.
Szczerze, innego, tragicznego końca nie chcę.

Poem versions


 
COMMENTS


My rating

My rating:  
03.08.2013,  ParaNormal

My rating

My rating:  
02.08.2013,  A.L.

Moja ocena

Rozumiem że to kontynuacja prozy poetyckiej.
Ładny odlocik.
My rating: