banalnie
banalnie (2)
czy tak banalnie się skończy
czy na nic więcej nas nie stać
ja w swojej szarej opończy
ty nieporadna burleska
skąpo odziana w mój dotyk
czy tak znieważnieć musiała
idea na całe wieki
tę walkę przegrać by miała
tę walkę z cieniem dalekim
ta nasza miłość skarlała
za ścianą z ciszy nad grobem
za śmiechem szklanym i pustym
zabijasz mnie swoim chłodem
zaciskasz na szyi uchwyt
patrząc mi w twarz mimochodem
niejasne słowa tłumaczeń
przed sobą światem i lustrem
choć złudnie serce kołacze
uczucia sromotnie puste
jak biały sufit bez znaczeń
wielokąt ja ty i oni
figura płaska lecz wklęsła
nie widać nic jak na dłoni
tę perspektywę zwycięstwa
przedwcześnie życie poroni
za wcześnie mówisz za późno
za późno nie dajesz szansy
sukienki zwisają luźno
w czeluściach obszernej szafy
niesłusznie znów nas poróżnią
na kruchej nitce wisimy
na cienkiej strunie drżą serca
lecz czasem sobie się śnimy
noc czarna grzechy uświęca
i wyjścia drzwiami bocznymi
czy tak banalnie nas nie ma
czy na nic więcej nas nie stać
ty skreślasz tak od niechcenia
ja poprzestaję na gestach
skąpo odziany w złudzenia
czy tak banalnie się skończy
czy na nic więcej nas nie stać
ja w swojej szarej opończy
ty nieporadna burleska
skąpo odziana w mój dotyk
czy tak znieważnieć musiała
idea na całe wieki
tę walkę przegrać by miała
tę walkę z cieniem dalekim
ta nasza miłość skarlała
za ścianą z ciszy nad grobem
za śmiechem szklanym i pustym
zabijasz mnie swoim chłodem
zaciskasz na szyi uchwyt
patrząc mi w twarz mimochodem
niejasne słowa tłumaczeń
przed sobą światem i lustrem
choć złudnie serce kołacze
uczucia sromotnie puste
jak biały sufit bez znaczeń
wielokąt ja ty i oni
figura płaska lecz wklęsła
nie widać nic jak na dłoni
tę perspektywę zwycięstwa
przedwcześnie życie poroni
za wcześnie mówisz za późno
za późno nie dajesz szansy
sukienki zwisają luźno
w czeluściach obszernej szafy
niesłusznie znów nas poróżnią
na kruchej nitce wisimy
na cienkiej strunie drżą serca
lecz czasem sobie się śnimy
noc czarna grzechy uświęca
i wyjścia drzwiami bocznymi
czy tak banalnie nas nie ma
czy na nic więcej nas nie stać
ty skreślasz tak od niechcenia
ja poprzestaję na gestach
skąpo odziany w złudzenia
My rating
My rating
Moja ocena
Bardzo fajnie zrobiłeś to z niejako "dodatkowym wersem" w każdej zwrotce. To takie malutkie zamyślenie.Pozdrawiam
My rating
:)
Choć smutny w treści,ale podoba się .PozdrawiamMy rating
My rating