Do kulminacyjnego momentu

5.0/5 | 7


Powoli wyduszę z siebie ‘żegnaj”.
Przykro się rozstawać
i tę przepiękną noc niepokoić swoimi łzami.
Jesteśmy tacy podli dla tej niepowtarzalnej aury.
Nasze nastroje burzą magiczną atmosferę.

A przecież tak lubię emocje na twojej skórze.
Ty lubisz, gdy się spieram z tobą o racje.
Ale w tym momencie już się nie wspieramy.

Naprawdę niedbale uszyliśmy sobie wyrafinowania kreacje
na ostatnią wspólną okazję.
Wszystko jest przeciw
prócz bólu.
Pamięć od ostatniego kroku staje się nie do zniesienia.
Nie wytrzymujemy w środku więc krzyczymy swoje imiona w płaczu.
Tak, wciąż kochamy.

Wracam myślą do kulminacyjnego momentu,
gdy twoja pięść wstrząsnęła naszym kuchennym blatem
a usta się odgrażały.
Moja miłość utrzymywała „to nie on”.

Dotykaliśmy szaleństwa
choć ty już jesteś moim obłędem.
Niemożliwa zgoda, wyrok wiadomy.
Dla mnie jednak stale niezrozumiały.
Moje ruchy niemo próbują znaleźć przyczynę.

Jestem fatalną ofiarą,
bo nie kochałam człowieka a pozory.

Poem versions


 
COMMENTS


Moja ocena

Na mój gust bez piątej zwrotki.
My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
16.07.2013,  Malwina

@

Stanisławo, o jakim Ty pomyślunku mówisz
jak kochasz to nie myślisz, ślepo ufasz, a miłość nie jest gonitwą
od marzenia do... to po prostu jest,staje się, trafia
chyba, że mówisz o miłości z rozsądku.....
to już emocje inne
16.07.2013,  Malwina

My rating

My rating:  
16.07.2013,  batuda

@

nie kochałam człowieka a pozory...tak jest ja sie goni od marzenia do marzenia brakuje czasu na pomyslunek
a zycie tego nie wybacza
16.07.2013,  batuda

My rating

My rating:  

My rating

My rating: