Jak żem był we filharmonii

author:  Devil de la Muerte
5.0/5 | 7


wylazł w tym czarnym pingwinim fraku
pot już mu po łbie płyną ze strachu
ukłonił się zebranej publice
zaraz zagrają i przerwą ciszę

gdy się prostował coś dziwnie trzasło
żarówki pękły i zgasło światło
ludziska milczkiem siedzą po sali
a ten ze strzechą biurko przewalił

wreszcie zaczęli i jak nie hukną
aż spod sufitu wali się próchno
ściany dygoczą kurz wszędzie pełznie
pewnie archanioł z niebios przybędzie

na stołku gruba siedzi przy harfie
i z namiętnością za druty szarpie
a dla alcistki brzdęk pękła struna
frak spojrzał na nią jakby na gbura

bębniarz tremolo z mocą przyłożył
i piękna dama spadła wraz z lożą
strzecha się gibie dym z włosów kopci
łzy płyną ciurkiem całej widowni

tak się wywija jakoby pyton
zaraz upadnie skurcze go chwycą
facet przypieprzył tusz talerzami
podmuch atomu wstrząną krzesłami

zachwiało frakiem i w dół poleciał
prosto w mocarne baby objęcia
sala rechocze aż tynk się sypie
ja szybko wieję gdyż wolę ciszę

rate


Poem versions


 
COMMENTS


Moja ocena

no toś miał(a) przeżycia:)))
My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
01.06.2013,  weiru

AmericanالعربيةAustralianCanadianČeskýDeutschEnglishEspañolEestiFrançaisΕλληνικάIcelandicעבריعراقيItalianoIrishCatalà한국의NederlandsNew ZealandNorskPolskiPortuguêsPусскийSlovenskiScotsSouth AfricaSuomiYкраїнський
English