Na odchodne
Zimny poranek w płuca wsiąka,
mgły się zwiesiły zawiesiście,
w przeciągach smutek się zabłąkał,
a trąbka gra najpierwsze skrzypce.
Drżące kontury, drzew szkielety,
dżdżem ozdobione czarne tiule,
zapach wilgoci i bukiety,
podniosłe szepty i ... w ogóle.
Garść świeżej ziemi, lot gawrona,
wiatr buja deszczem, mokną liście.
Obecność pustką przepełniona,
I tylko trąbka jak te skrzypce...
RC May 2013
mgły się zwiesiły zawiesiście,
w przeciągach smutek się zabłąkał,
a trąbka gra najpierwsze skrzypce.
Drżące kontury, drzew szkielety,
dżdżem ozdobione czarne tiule,
zapach wilgoci i bukiety,
podniosłe szepty i ... w ogóle.
Garść świeżej ziemi, lot gawrona,
wiatr buja deszczem, mokną liście.
Obecność pustką przepełniona,
I tylko trąbka jak te skrzypce...
RC May 2013
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
Moja ocena
Powiało chłodem.Ale jak pięknie powiało.
Pomijam zachwyt jak zwykle słowem,
teraz dokładam zachwyt logiką wiersza.
M.P.