Poeta, kot i księżyc
Pod kuratelą lampy ponad blatem,
Naprzeciw okna z nocnym szyb kolorem
Czwarty raz myśląc nad wziętym tematem
Poeta pisze wiersz późnym wieczorem.
Na parapecie, podwijając ogon,
Przysiadł kot czarny. Jakaś tajemnica
Błyska mu z oczu łuną szmaragdową,
Gdy patrzy na tarczę srebrnego księżyca.
A księżyc spogląda przez okno do domu,
Głaszcze światłem kota, co przynosi pecha,
Zauważa kartkę mocno pokreśloną
I wiersz czytając, lekko się uśmiecha.
Naprzeciw okna z nocnym szyb kolorem
Czwarty raz myśląc nad wziętym tematem
Poeta pisze wiersz późnym wieczorem.
Na parapecie, podwijając ogon,
Przysiadł kot czarny. Jakaś tajemnica
Błyska mu z oczu łuną szmaragdową,
Gdy patrzy na tarczę srebrnego księżyca.
A księżyc spogląda przez okno do domu,
Głaszcze światłem kota, co przynosi pecha,
Zauważa kartkę mocno pokreśloną
I wiersz czytając, lekko się uśmiecha.
My rating
My rating
Baśniowo...
lubię takie klimaty:)Moja ocena
Wiersz przeuroczy, tylko czasami rytm lekko szwankuje. A może tak właśnie ma być?Niby noc...
...a ile tu kolorów.I ten nastrój.
My rating
Moja ocena
i ja posyłam księżycowy uśmiech :)uśmiechnęłam się
również jak ten Księżyc :)