Cisza na Broad Peak

5.0/5 | 16


Byłam tam z nimi
W snach odmarzają twarze
Różowieją rozcierane dłońmi policzki

Po mojej stronie pełnieje lato
Mrużę oczy wyłuskując krajobraz ze szczelin
U nich trwa zamieć wiatr marszczy skórę
Wydobytą dokładnie z chłodnego granitu

Wyciągam ręce daleko przed siebie
Po właściwą prawdę której tak się trzymam
Jak i tego ciała przyjętego w depozyt
Pod zastaw uśmiechów wzruszeń oraz braw

Nie przyzwyczajaj się do niego a odzyskasz wszystko
Słyszę topniejący znad szczytu szept

Poranek łagodził torsje przebudzenia
Siniały usta wypełnione śniegiem



 
COMMENTS


My rating

My rating:  
26.04.2013,  bezecnik

My rating

My rating:  
24.03.2013,  mroźny

My rating

My rating:  

...

bardzo :)
My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

Moja ocena

niezwykłe... prawdziwe...
My rating:  
11.03.2013,  agajot

My rating

My rating:  

Moja ocena

Z najwyzszych szczytów poezji ten wiersz. Chylę czoło!Pozdrawiam.
My rating:  

My rating

My rating:  
09.03.2013,  renee

Moja ocena

Małgosiu, piękny a zaraz przerażający w swej treści wiersz.

Pozdrawiam :)
My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating: