Bezbarwię się

author:  ja-mak-owskij
5.0/5 | 2


- To jest przepyszne jak prysznic pod wodospadem – zaświergotała.

On patrzył. Woda spadała z góry rozbijając się diamentowymi kroplami o jej plecy.
Skóra była napięta. On patrzył. Skóra była napięta. Cięciwa była napięta.

- Dlaczego milczysz? – Dlaczego zawsze milczysz? – zapytała figlarnie.

On patrzył. Woda spadała z góry rozbijając się diamentowymi kroplami o jej plecy.
Skóra zaczęła pękać. Z delikatnym trzaskiem zaczęła pękać.

- Dlaczego milczysz? – jęknęła.

On patrzył. Woda spadała z góry rozbijając się diamentowymi kroplami o jej plecy.
Spod delikatnych płatków mięsa zaczął katedrzyć się szkielet kręgosłupa.

- Dlaczego tak strasznie milczysz? Dlaczego zawsze milczysz…

- Bezbarwię się.


Woda spadała z góry
rozbijając się ołowianymi kroplami o jej plecy.

***

rate


Poem versions


 
COMMENTS


My rating

My rating:  
07.03.2013,  bezecnik

My rating

My rating:  

AmericanالعربيةAustralianCanadianČeskýDeutschEnglishEspañolEestiFrançaisΕλληνικάIcelandicעבריعراقيItalianoIrishCatalà한국의NederlandsNew ZealandNorskPolskiPortuguêsPусскийSlovenskiScotsSouth AfricaSuomiYкраїнський
English