Bezbarwię się
- To jest przepyszne jak prysznic pod wodospadem – zaświergotała.
On patrzył. Woda spadała z góry rozbijając się diamentowymi kroplami o jej plecy.
Skóra była napięta. On patrzył. Skóra była napięta. Cięciwa była napięta.
- Dlaczego milczysz? – Dlaczego zawsze milczysz? – zapytała figlarnie.
On patrzył. Woda spadała z góry rozbijając się diamentowymi kroplami o jej plecy.
Skóra zaczęła pękać. Z delikatnym trzaskiem zaczęła pękać.
- Dlaczego milczysz? – jęknęła.
On patrzył. Woda spadała z góry rozbijając się diamentowymi kroplami o jej plecy.
Spod delikatnych płatków mięsa zaczął katedrzyć się szkielet kręgosłupa.
- Dlaczego tak strasznie milczysz? Dlaczego zawsze milczysz…
- Bezbarwię się.
Woda spadała z góry
rozbijając się ołowianymi kroplami o jej plecy.
***
On patrzył. Woda spadała z góry rozbijając się diamentowymi kroplami o jej plecy.
Skóra była napięta. On patrzył. Skóra była napięta. Cięciwa była napięta.
- Dlaczego milczysz? – Dlaczego zawsze milczysz? – zapytała figlarnie.
On patrzył. Woda spadała z góry rozbijając się diamentowymi kroplami o jej plecy.
Skóra zaczęła pękać. Z delikatnym trzaskiem zaczęła pękać.
- Dlaczego milczysz? – jęknęła.
On patrzył. Woda spadała z góry rozbijając się diamentowymi kroplami o jej plecy.
Spod delikatnych płatków mięsa zaczął katedrzyć się szkielet kręgosłupa.
- Dlaczego tak strasznie milczysz? Dlaczego zawsze milczysz…
- Bezbarwię się.
Woda spadała z góry
rozbijając się ołowianymi kroplami o jej plecy.
***
Poem versions
My rating
My rating