Bilans strat
straciłam bezpowrotnie list co był mi cenny
pisany ojca sztywną
już nie wprawną dłonią
gubiłam garście wspomnień
zapach ich korzenny
a z nimi nadzieje że się gdzieś wyłonią
straciłam wiarę w szczęście - tę traciłam wolno
rozsiała się po drodze jak liście akacji
może mi z kolejnym majem znów przypomną
jak się rozkochanym wzrokiem w serce patrzy
zapodziałam gdzieś kluczyk
do szczerego śmiechu
bez niego tylko smutki
i troski
i żale
rozglądam się na boki - zapomniany piechur
który swego losu bezwzględnym kowalem
zaprzepaściłam szanse
postradałam ścieżki
zmyliłam drogowskazy (czasem całkiem proste)
z lekkiego - życie przeszło na kaliber ciężki
łąką z dziecięcych tęsknot zawładnęły osty
straciłam zawadiackość i młodzieńczą butę
porozmieniałam planów ogromy na drobne
zdeptałam wiązki marzeń zabłoconym butem
zyskałam życie smutne
szare
niewygodne
straciłam stare zdjęcia malowane sepią
retuszowane łzami co kapią tęsknotą
modliłam się o pomoc
lecz tam garnki lepią
jakoś nikt się nie garnie
by pomóc z ochotą
straciłam widok z okna
ten piękny z palmami
hibiskusy umarły
nawet kaktus przywiądł
żyję tylko wspomnień
dawnych odpryskami
zapatrzona w przyszłość
bez koloru siwą
straciłam bardzo wiele
w tej drodze donikąd
rozrzucam parasolki
rękawiczki
wiarę
ciągle kogoś żegnam
rzadziej zaś coś witam
na świat smutno patrzę
strat moich wymiarem
RC Feb 2013
pisany ojca sztywną
już nie wprawną dłonią
gubiłam garście wspomnień
zapach ich korzenny
a z nimi nadzieje że się gdzieś wyłonią
straciłam wiarę w szczęście - tę traciłam wolno
rozsiała się po drodze jak liście akacji
może mi z kolejnym majem znów przypomną
jak się rozkochanym wzrokiem w serce patrzy
zapodziałam gdzieś kluczyk
do szczerego śmiechu
bez niego tylko smutki
i troski
i żale
rozglądam się na boki - zapomniany piechur
który swego losu bezwzględnym kowalem
zaprzepaściłam szanse
postradałam ścieżki
zmyliłam drogowskazy (czasem całkiem proste)
z lekkiego - życie przeszło na kaliber ciężki
łąką z dziecięcych tęsknot zawładnęły osty
straciłam zawadiackość i młodzieńczą butę
porozmieniałam planów ogromy na drobne
zdeptałam wiązki marzeń zabłoconym butem
zyskałam życie smutne
szare
niewygodne
straciłam stare zdjęcia malowane sepią
retuszowane łzami co kapią tęsknotą
modliłam się o pomoc
lecz tam garnki lepią
jakoś nikt się nie garnie
by pomóc z ochotą
straciłam widok z okna
ten piękny z palmami
hibiskusy umarły
nawet kaktus przywiądł
żyję tylko wspomnień
dawnych odpryskami
zapatrzona w przyszłość
bez koloru siwą
straciłam bardzo wiele
w tej drodze donikąd
rozrzucam parasolki
rękawiczki
wiarę
ciągle kogoś żegnam
rzadziej zaś coś witam
na świat smutno patrzę
strat moich wymiarem
RC Feb 2013
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
Moja ocena
świetnyMoja ocena
Prześliczny a jaka atmosfera.......My rating
W tm bilansie...
...świadomość gorsza od strat.Za świadomością pojawia się strach.
Czy to tylko wiersz?
Oby.